Wiele osób dziwi się, gdy opowiadam o tym, że sama podróżuję (głównie) po Polsce. Niektórzy nie wyobrażają sobie takiej samotności w obcym miejscu, niemożności dzielenia się przeżyciami z kimś jeszcze, braku rozmów, żartowania, wspólnej zabawy wieczorami.

Napisałam ten tekst po to, aby zainspirować Was do podróżowania – tak po prostu. W pojedynkę, w parze lub grupą – dowolnie. Polska jest piękna i zawsze można w niej odkryć coś nowego.

DLACZEGO SAMA?

Odpowiada mi stan podróżniczej „wsobności” (zob. Gombrowicz). Podróżuję sama, bo potrzebuję: 

  • WOLNOŚCI, jakiej nie dałaby mi nigdy wyprawa z drugim człowiekiem, niezależnie od jego charakteru i osobowości. Dzięki tej nieograniczonej wolności mogę robić, co tylko zapragnę, odwiedzać dowolne miejsca, chodzić tam, gdzie w danej chwili mnie nogi poniosą. Nie muszę na nikogo czekać i do nikogo się dostosowywać. Dla mnie to wspaniałe uczucie, do którego regularnie tęsknię.
  • CZASU tylko i wyłącznie dla siebie, skupienia się na własnym wnętrzu, zaobserwowania tego, co się we mnie dzieje – nazwania emocji, przeanalizowania zachowań i wyciągnięcia konstruktywnych wniosków na przyszłość. Wtedy właśnie układam sobie w głowie i zapisuję na kartkach pomysły na nienudzenie się.
  • SAMOROZWOJU, czyli pielęgnowania własnych pasji, oglądania inspirujących dzieł sztuki, odwiedzania ciekawych dla mnie miejsc, pisania, czytania, próbowania nowych rzeczy, jedzenia pysznych potraw i słuchania dobrej muzyki.
  • ODPOCZYNKU – tylko, gdy jestem sama prawdziwie się relaksuję, dbam o to, by porządnie się wyspać, czasami idę na masaż, jem dobre rzeczy, chodzę do kina, leżakuję na plaży lub na pomoście. To bardzo ważne, aby umieć dobrze odpoczywać, uspokajać pędzące myśli, zwalniać rytm serca, wchodzić w błogi stan odprężenia.

PLANOWANIE W RYTMIE SLOW

Wybierając się w swoje samotne podróże po Polsce (najczęściej na weekend: piątek po pracy – niedziela wieczór), wszystko dokładnie planuję. Co do godziny. Praca, którą przez lata wykonywałam polegała na koordynowaniu i realizacji różnorodnych projektów. Teraz projektowo podchodzę do swoich wyjazdów. 

Zostawiam zawsze odpowiednie rezerwy czasowe. Dzięki nim mogę zwiedzać w trybie  S L O W, nie spiesząc się. Czas mam zaplanowany tak, abym swobodnie mogła odwiedzać galerie, czy muzea, a potem niespiesznie, spacerując po mieście, przechodzić do kolejnego punktu programu. 

Co tylko się da, kupuję wcześniej przez internet. Jeżdżę z całym plikiem wydrukowanych biletów do muzeów, kin lub teatrów. Wszystko po to, aby nie zabrakło ich dla mnie przy kasie i by nie stać w kolejce. Przykład: kiedyś pojechałam sama do Rzymu. Miałam kupiony przez Internet bilet do Muzeów Watykańskich. Oszczędziłam co najmniej 3 godziny stania w przeogromnej kolejce. Opłaca się tak robić.

EBILET | EVENTIM | EMPIK BILETY | BILETY 24 | KUP BILECIK | eWEJŚCIÓWKI | BILETYNA

Ciekawostka: ostatnio, jak zarezerwowałam nocleg przez booking.com, dostałam maila z informacją o tym, że mogę przez ten portal kupić niektóre bilety (np. do muzeów) w niższych, od regularnych, cenach. W ten sposób trochę zaoszczędziłam.

RESEARCH INTERNETOWY

Najpierw zawsze wchodzę na SkyScanner, aby sprawdzić, czy przypadkiem w terminie, który sobie wybrałam nie ma jakichś atrakcyjnych lotów – cenowo i docelowo. Jeśli nie ma takich połączeń, to sprawdzam jeszcze opcję z Warszawy do Gdziekolwiek, w miesiącu, gdy są najtańsze bilety. Spisuję najciekawsze daty i kierunki, aby pamiętać, że są takie możliwości podróżnicze na przyszłość. Ten zabieg powtarzam dość regularnie, ponieważ ceny biletów się zmieniają.

Kolejnym etapem jest wyszukiwanie interesujących mnie festiwali, targów, spektakli, wystaw, warsztatów – wszelkich wydarzeń artystycznych i kulturalnych (głównie w większych miastach), które mogłyby mnie przyciągnąć na weekend w dane miejsce.

Gdzie szukać wydarzeń kulturalnych?

Portale ogólne:

KULTURA DOSTĘPNA | GO OUT | KIWI | PIK | DLA STUDENTA | NASZE MIASTO | PITU PITU

Jeżeli znajduję coś ciekawego, wówczas na każdy dzień rozpisuję miejsca, które chcę zobaczyć i kupuję bilety.

Jeśli takowych atrakcji nie znajdę, wtedy oglądam sobie mapę Polski pod kątem miejsc zielonych (lasów, puszczy, parków narodowych, rezerwatów przyrody) lub/i znajdujących się nad wodą (morzem, jeziorem, rzeką). Wówczas w grę wchodzi PKS i pole namiotowe lub agroturystyka.

PKP I PODRÓŻ SENTYMENTALNA

Innym środkiem transportu, jaki często wybieram, są oczywiście koleje państwowe. Ostatnio – jako, że mamy szczyt sezonu letniego – kupiłam bilety do Krakowa bez gwarancji miejsca siedzącego, dlatego w obie strony jechałam na walizce w przejściu, w bezpośredniej styczności z WC.

Ogólnie jednak nie mogę narzekać na PKP, bo wiele się zmieniło na lepsze. Ostatnio nawet usłyszałam, jak jedna pani z Radomia, podróżująca z rodziną i znajomymi na jeden dzień do Warszawy, powiedziała, że w pociągu jest, jak w samolocie. Po czym zapytana o to, czy leciała kiedyś samolotem, odpowiedziała, że NIE 🙂

Pamiętam, jak wyglądała jazda pociągami 15 lat temu. Ogrzewanie na full w lecie. Zimą zamarznięte szyby i para z ust. Wcale nie miało się pewności, że podróż w ogóle dojdzie do skutku. A już zupełnie nie było wiadomo – kiedy to nastąpi.

Co było dobre to, że zawierało się wówczas na peronie lub/i w pociągu sporo nowych znajomości. No, ale cóż innego robić z czasem, z nudów, gdy nie można się gapić w ekran smartfona? Człowiek zaczyna po prostu rozmawiać z ludźmi. Tęsknię za tamtymi czasami. Były naturalnie SLOW – to słowo nie było wtedy potrzebne, bo tak po prostu się żyło. Powoli, z większym zainteresowanie drugim człowiekiem, bo to właśnie on był atrakcją do odkrywania. Teraz odkrywa się nowe posty na Facebooku.

Wraz z czasami zmieniają się obyczaje. Ja jednak mam sentyment do tego, co już (chyba) bezpowrotnie minęło. Jako dzieciak wychowany w latach 90′ – z walkmanem w ręku, w zwisie na trzepaku, głową w dół, piłką w kwadraty, pełzając po drzewach, w startych kolanach i brudnych butach, przy ogniskach, grając w gumę, spędzając życie na świeżym powietrzu – smucę się, nie widząc teraz małolatów na dworze. Widzę te dzieciaki raczej w szkole do późna, na zajęciach dodatkowych, nie zawsze ulubionych, w domach przy biurkach, złączonych niewidzialnym kablem z komputerami, zahipnotyzowanych obrazami, zmieniającymi się szybko na ekranie monitora.

Co by tu zrobić, aby zmienić tą rzeczywistość, w której dzieciństwo staje się pracą? Wciąż nad tym dumam i kombinuję, co by tu zrobić. Może kiedyś coś wymyślę… I może inni też na coś konstruktywnego wpadną. Oby.

TANIE PODRÓŻOWANIE

Jeśli mam ograniczone środki finansowe, wtedy siłą rzeczy stawiam bardziej na spontaniczną przygodę na łonie natury i bezkosztową pieszą lub rowerową eksplorację nowych terenów, niż na relaks i wypoczynek. Szukam tańszych opcji.

Dobrze sprawdza się tu Flixbus (dawny PolskiBus). Podróż trwa dłużej niż pociągiem, ale wystarczy wziąć jakąś ciekawą książkę lub audiobooka i czas mija szybciej.

Noclegi rezerwuję standardowo na Booking.com. Tu odrobina prywaty – otóż, jeśli zarezerwujecie sobie hotelik z tego linku dostaniecie 60 zł zwrotu (ja też).

Jeśli w grę wchodzi wyjazd low cost’owy, wówczas liczę się z tym, że do centrum mieściny będę musiała czymś dojeżdżać. Wybieram najtańsze opcje noclegowe na przedmieściach.

Ostatnio przekonałam się także do pokoi wieloosobowych w hostelach i to jest chyba najbardziej oszczędna opcja. Dobra, jeśli planuje się tam tylko spać. W tym kontekście polecam na przykład Hostel Heynow w Krakowie, o którym opowiadałam w innym wpisie.

Jeżeli jadę do dziczy, wtedy oczywiście w grę wchodzi wyłącznie agroturystyka. Najlepiej ze zwierzętami i posiłkami robionymi przez gospodarzy – naleweczki, powidełka, mleczko od krówki, świeże jajeczka i warzywka z ogródka. Można też znaleźć coś przy stadninie i pojeździć konno. Fajnie jest, jeśli można wypożyczyć rower, wtedy droga do pobliskiego jeziora, czy rzeki staje się krótsza.

Zachęcam również do podróżowania z namiotem i nocowania na polach namiotowych. Teraz są takie malutkie namiociki, które rozkładają się samoistnie w 2 sekundy, przez rzucenie ich po prostu na ziemię. Mini śpiworki i karimaciki – wszystko kompaktowe.

Gorąco polecam Wam również Siedlisko Niedziela – wspaniałe miejsce na odpoczynek na łonie natury, znajdujące się na styku Warmii i Mazur. Gospodarze przemili, jedzenie prosto z wody, ogrodu, od lokalnych zwierząt. Magia. Poniżej – zdjęcia z tego pięknego miejsca:

UWAŻNOŚĆ I MEDYTACJA – ZMYSŁOWOŚĆ MIEJSCA

Podczas swoich wycieczek, w tzw. międzyczasie, posilam się we wcześniej wybranych przeze mnie restauracjach. Zatrzymuję się na krótki odpoczynek w barch.

Mam wtedy czas na pisanie dziennika, czytanie książki, czy po prostu błogie nic nie robienie – jedynie i aż rozkoszowanie się chwilą i miejscem. Obserwuję ludzi. Słucham ich rozmów. Zapamiętuję szczegóły wystroju pomieszczeń. Notuję swoje spostrzeżenia. Czasami tworzę: napiszę jakiś wiersz lub coś naszkicuję. 

Jeśli znajduję jakąś rzecz, budynek, materiał, czy drzewo o ciekawej fakturze, to tego dotykam. Jeśli coś wydaje mi się pachnące, to wącham. Jeśli w tle leci muzyka, to skupiam się na niej i delektuję dźwiękami. Jeśli widzę coś ciekawego, to pochłaniam uwagą detale.

Według mnie bezpośredni kontakt zmysłowy ze światem zewnętrznym jest najcenniejszy i zostaje w nas dłużej, niż powierzchowne przelatywanie uwagą, w pośpiechu, po odwiedzanych chaotycznie miejscach.

Ćwiczę uważność i w pewnym sensie – medytuję. Świadomie spowalniam oddech, liczę wdechy, skupiając się tylko na tej czynności. Robię to po to, aby nieco opadł entuzjazm związany z tym, co przed chwilą zobaczyłam / czego doświadczyłam.

To dla mnie bardzo ważne, aby zrównoważyć poziom energii w moich wewnętrznych zbiornikach. Dążę zawsze do optimum, czyli spokoju połączonego ze zdrową ciekawością tego, co ma niebawem nastąpić. 

ZDJĘCIA SUBIEKTYWNE

Jeśli jadę w podróż sama, to mogę robić zdjęcia wszystkiemu, co tylko wpadnie mi w oko (to wolność). Jest to niemożliwe lub utrudnione, gdy jedzie się z kimś. Znam osoby, które nie cierpią ciągłego zatrzymywania się i robienia fotek (co można zrozumieć, ale…). Ja zbieram wspomnienia także w postaci zdjęć.

Jeśli chcę być na zdjęciu, pozostaje mi selfie – czasami przed lustrem w toalecie, by zobaczyć siebie tam, w tamtym czasie.

RZYM W POJEDYNKĘ

Pojechałam kiedyś sama do Rzymu. Była to moja pierwsza i mam nadzieję – nie ostatnia tego typu wyprawa zagraniczna. Wspominam ją bardzo dobrze i jestem z siebie dumna. Udowodniłam sobie, że jestem całkowicie niezależna, zaradna, dobrze zorganizowana i odważna. To wiele dla mnie znaczy. Wrzucam tu kilka zdjęć z tej podróży. Więcej opiszę w innym miejscu.

ZMIANY PLANÓW = ZMIANA MYŚLENIA

Jeśli coś w moim planie się zmieni, bo okoliczności na to w ten sposób wpłyną, to nie szkodzi. Nie przejmuję się tym. Nauczyłam się tego przez lata, bo kiedyś było inaczej. Bardzo przeżywałam każdą najmniejszą zmianę planu, kurczowo się go trzymałam i podróżowałam w dużym napięciu – w obawie o to, czy uda mi się odhaczyć wszystkie punkty w grafiku wycieczki.

Uwolniłam się od tego. Teraz mam zdecydowanie więcej luzu. Nie zmienia to jednak faktu, że znacznie pewniej i bezpieczniej czuję się, gdy mam wszystko rozpisane. Zapisuję także ceny biletów (poniżej: w nawiasach kwadratowych, boldem).

Zamieszczam tu mój przykładowy plan wyprawy do Krakowa na weekend. Przekreśliłam w nim punkty, których nie udało mi się zrealizować.

Przeczytaj o moim pierwszym dniu w Krakowie >>

KOMUNIKACJA MIEJSKA

W tym temacie korzystam z dwóch podstawowych rozwiązań. Zaskoczenia nie ma, bo po prostu używam JAK DOJADĘ. Natomiast do kupowania biletów na komunikację miejską korzystam z aplikacji MO BILET. Jeśli w danym mieście są rowery lub/i hulajnogi, to – jeśli mam na to ochotę – instaluję odpowiednie apki i jeżdżę.

Agata

Join the Conversation

1 Comments

Dodaj komentarz